Dzisiaj nieco bardziej osobiście.
Kiedy pies z odzysku staje się psem (pod pewnymi warunkami) idealnym?
Wiele razy ostrzegam klientów przed adopcją psa. Nie, nie zniechęcam. Ostrzegam, że pies (każdy, ale z odzysku zwłaszcza) to cały pakiet wyzwań, czasem trudnych do przewidzenia, a często wychodzących po czasie, w miarę adaptacji w nowym otoczeniu.
I kiedy, po 2,5 roku od adopcji Reji przyszło mi do głowy, że jest psem idealnym, pomyślałam, że warto się podzielić naszym doświadczeniem, ku przestrodze, ale i ku zachęcie do pracy.
W dużym skrócie historia jest taka, że kiedy zaczęłam się rozglądać za drugim psem, znajoma dała mi znać, że jest springerka z odzysku i że może warto rozeznać temat. Znałam hodowczynię, hodowla była mi w miarę po drodze, więc uznałam, że poznam sukę bliżej i zobaczymy. Na spacerach zapoznawczych zwierzę przykleiło mi się do nogi i …tak już zostało. Usłyszałam trochę o jej krótkiej, ale wyboistej przeszłości, kilku domach, z których została zwrócona i już wiedziałam, że jej nie zostawię.
Tak oto przywiozłam do domu sukę (dziękuję hodowli Natalia Górska za zaufanie!) z pakietem zaniedbań zdrowotnych, ale – zdawałoby się – charakterem idealnym. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy w nowym otoczeniu w ciągu kilku dni okazało się, że mam psa, który: panicznie boi się każdego nagłego dźwięku, reaguje agresywnie na dzieci, boi się każdej obcej osoby, emocjonuje się dosłownie wszystkim i nie jest w stanie w żaden sposób się uspokoić, nigdy się nie kładzie, bierze do paszczy wszystko (łącznie z moimi dłońmi i łapami drugiego psa), a jeśli to coś jest mobilne, to ucieka z tym po horyzont, kradnie jedzenie, biega po meblach, smyczą potrafi zaplątać wszystkie nogi (psie i ludzkie), a potem urwać sobie głowę szarpiąc, demoluje samochód, kiedy zostaje w nim sama i na dokładkę „robi dym” napotykając nowe psy. Kiedy nieco poznała otoczenie, suka na dokładkę ujawniła wielką pasję płoszenia (w końcu do tego została genetycznie stworzona!).
Długo by opisywać wszystko, co się przez te ponad dwa lata wydarzyło. To, co chcę przekazać, to, że:
– dopiero teraz (2,5 roku, powtarzam!) uznaję problemy za „przepracowane”
– ten pies nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie w 100% stabilny (o tym za chwilę)
– to nie zrobiło się samo
Aktualnie Reja w codziennym życiu: jest zawsze chętna i gotowa do współpracy; jest najbardziej pogodnym psem jakiego znam; elegancko chodzi na smyczy; dobrze radzi sobie w czasie spotkań z psami i ludźmi; aportuje i tropi z niesamowitym zapałem; ze spokojem toleruje spotkania z końmi i inne dziwactwa naszego nomadycznego trybu życia; w samochodzie śpi bez względu na okoliczności; w mieszkaniu zostaje z zupełnym spokojem (a nawet w kilku, w których zdarza się jej zostawać); bezproblemowo hoteluje się u znajomych w razie potrzeby; zawsze chce się uczyć i tak dalej.
Gdzie jest w takim razie ALE?
– rehabilitacja psich problemów TRWA. Są postępy i są regresy. Nie wszystko da się przewidzieć. Trzeba cały czas elastycznie reagować, szukać nowych sposobów, dopasowywać się, kiedy w miejsce jednych problemów pojawiają się inne. Przełomy zaczynają się wtedy, kiedy pojawia się więź i zaufanie. A początkowo są one bardzo kruche.
– kupilibyście sobie powypadkowy samochód? Być może tak, ale chyba z pełną świadomością, że nie będzie jak nowy? Pies nie jest rzeczą, ale doświadczenie kształtuje jego charakter. Prostowane nie jest już „fabrycznie” proste. To jedno. Drugie, że każdy pies ma wrodzone predyspozycje, z którymi można się nauczyć żyć, można je dobrze wykorzystać, ale nie można ich zmienić. Wyżeł nie będzie pasł owiec, border nie nada się w starciu z dzikiem. W obrębie ras (i nie-ras) jest podobnie. Pies wrażliwy emocjonalnie nie stanie się „czołgiem”. Choć oczywiście można i warto budować jego pewność siebie.
– podobnie jak szczeniak nie wyrasta z głupich pomysłów, a wręcz przeciwnie – wchodzą mu one w nawyk, pies „z odzysku” nie nauczy się sam radzić sobie ze swoimi dotychczasowymi „demonami”. Nie przejdzie psychologicznej metamorfozy „z wdzięczności”, ani dzięki samej miłości. Praca, praca i jeszcze raz praca. Zrozumienie sedna problemu, znalezienie sposobów na wsparcie psa i konsekwentne mu tego wsparcia udzielanie.
Jak w takim razie wygląda życie z (warunkowo) idealnym psem po przejściach, czyli jakie są warunki?
– wyzwania (nie tylko treningowe, ale – zwłaszcza – te codzienne) dobieram do psich możliwości
– stale monitoruje poziom emocji
– mam przewidziane „wyjścia awaryjne” (w nowym miejscu to bezpieczny transporter, w sytuacjach, z których nie da się wyjść, a emocje szczytują – wyćwiczone strategie rozładowywania)
– dbam o psi wypoczynek po nadmiarze wrażeń
I to właśnie Reja mnie dyscyplinuje, bo kiedy chociaż przez chwilę zaniedbam któryś z punktów, w psa idealnego wstępuje ZŁO w czystej postaci.
Zawsze dobrze, kiedy Wasz pies może na Was liczyć, ale jeśli trafi Wam się bardzo emocjonalny egzemplarz, Wasze wsparcie to czasem dla niego być albo nie być.
fot. Grzegorz Stefanek