Za nami około miesiąca przymusowej izolacji w związku z pandemią koronawirusa. Wszyscy jesteśmy więc w chronicznym stresie. Sytuacja jest nieprzewidywalna i – co gorsza – nie mamy na nią żadnego wpływu. Odczuwamy wahania nastrojów, spadek motywacji, wiele negatywnych emocji. To doskonały przykład niszczącego wpływu stresu.
Możemy na własnej skórze doświadczyć, jak czują się psy narażone na przewlekły stres: co oznacza brak kontroli nad własnym życiem i jak silne bywają fizyczne objawy wywołane lękiem.
Jak żyć? W komentarzach pod zapowiedzią materiału o stresie pojawiło się pytanie o konkretne ćwiczenia. Ćwiczeń nie będzie, bo (chociaż z pewnością istnieją różne techniki oddechowe, a dla psa techniki masażu itp.) stres trzeba przede wszystkim zrozumieć. Stres dotyka wszystkich obszarów naszego życia, więc celem tego wpisu i nagrania, które poniżej załączę, jest pokazanie tych aspektów stresu, którymi możemy manipulować.
Wiem, że wiele osób (w tym ja sama) w momencie rozpoczęcia izolacji wpadło w bezruch. Natężenie stresu wygenerowane przez nieprzewidywalność sytuacji i brak kontroli nad życiem sprawiło, że bezpieczniki wysiadły. I chociaż w pierwszej chwili poczucie obowiązku nakazywało „coś robić”, prawidłową reakcją jest nic nie robić i pozwolić organizmowi zaadaptować się do nowej sytuacji.
Zmiana w życiu jest zawsze dużym stresorem, może więc „przeciążyć system”. Nie ma tu różnicy między psami i ludźmi, bo mechanizmy stresu są wspólne dla wszystkich ssaków. Każdy z nas (bez względu na gatunek) ma jednak swoją odporność na stres, która jest różna dla różnych osób/psów. Kiedy zasoby odpornościowe się wyczerpują potrzebny jest czas na regenerację.Tego nie da się niczym zastąpić, choć można wspomagać.
Najważniejsze, o czym należy pamiętać:
– stres łatwo się kumuluje: unikaj dokładania kolejnych stresów do już istniejących napięć!
– stres wymaga odreagowania, najlepiej poprzez wysiłek fizyczny,
– organizm do zregenerowania się po stresujących sytuacjach potrzebuje odpoczynku (snu i/lub odcięcia bodźców – stresorów na jakiś czas),
– im lepsze strategie radzenia sobie, tym szybszy powrót do równowagi.
– odporność na stres jest cechą indywidualną ale można (i należy) ją rozwijać.
O ile trzy pierwsze punkty nie wymagają chyba wyjaśnień, o tyle dwóm pozostałym należy się parę słów omówienia.
Strategia radzenia sobie to konkretne zachowanie, które w określonych sytuacjach pozwala rozładować napięcie (obniżyć poziom stresu). I tutaj uwaga – jedną z częstych reakcji na trudne sytuacje jest agresja. Agresja skutecznie wymierzona w innego osobnika lub obiekt, przynosi ogromną ulgę, która dla organizmu stanowi nagrodę sama w sobie – zachowanie agresywne jest więc wzmacniane z każdym kolejnym powtórzeniem. Dlatego zawsze warto szukać przyczyn zachowania i proponować psu alternatywne strategie, spełniające analogiczną funkcję. Jeśli celem agresji jest zdystansowanie innego psa, sensowną alternatywą będzie nauczenie psa, że może od niego odejść. Cel w postaci dystansu zostanie osiągnięty, pies odczuje ulgę, stres będzie się obniżał z każdym kolejnym sukcesem, a wszystko odbędzie się w akceptowalny społecznie sposób.
Przykłady innych często stosowanych strategii u psów to: węszenie i noszenie/gryzienie patyków. Są to zachowania przerzutowe. W treningu możemy uczyć psa szukania smakołyków w trawie lub łapania szarpaka. U ludzi również strategią bywa przeniesienie uwagi na inny obiekt, zwłaszcza w sytuacji konfliktu. Strategii może być wiele, ważne żeby działały i nie robiły nikomu krzywdy.
Odporność na stres jest powiązana z temperamentem, czyli z budową układu nerwowego, która jest wrodzona, jak również z neurotycznością, należącą do cech osobowości. Neurotyczność to tendencja do silnego przeżywania emocji negatywnych, co wiąże się z małą odpornością na stres i skłonnością do popadania w stany lękowe. Dlatego właśnie o niektórych psach (i ludziach) mówimy, że są „lękliwe”. Oznacza to, że zazwyczaj reagują lękiem silniej i/lub częściej, niż inne psy/ludzie w podobnych sytuacjach. Na poziom lękliwości wpływać będą zarówno geny (temperament), jak i doświadczenia – dzięki temu mamy tu pewne pole do popisu.
Stresować, czy nie stresować? – oto jest pytanie!
Stresu w życiu nie da się uniknąć, jednak rozwijanie strategii radzenia sobie przy jednoczesnym dbaniu o dobrostan psychofizyczny (zaspokojenie wszystkich potrzeb, z naciskiem na efektywny wypoczynek) pomaga nie tylko zmniejszyć jego negatywne skutki, ale też wykorzystać stresowe sytuacje do zwiększania kompetencji (np. budowania pewności siebie u osobników lękliwych).
W sytuacjach takich jak obecna, kiedy pandemia wielu z nas wywraca życie do góry nogami, ważne jest zadbanie o to, żeby jak najmniej odbijało się to na psach. Warto zachować codzienne rytuały, poziom aktywności, pory spacerów i posiłków. W innym wypadku zafundujemy psu aż dwie rewolucje: pierwszą w związku z pandemią i drugą po powrocie do wcześniejszego rytmu dnia. Rewolucyjne zmiany, nawet te na lepsze, niosą ogromne ryzyko przeciążenia psychicznego.
Co pomaga nam (i psom) utrzymywać stres na znośnym poziomie?
– przewidywalność sytuacji
– poczucie kontroli nad sytuacją
– wsparcie społeczne
– subiektywne postrzeganie sytuacji (jest coraz lepiej, czy może coraz gorzej?)
Przewidywalność sytuacji pozwala znacznie redukować stres, wobec czego w przypadku psów nieśmiałych, lękliwych, albo po przejściach należy zwrócić szczególną uwagę na jasne komunikaty, przejrzyste sytuacje, stałe rytuały i czytelne kryteria, jeśli chodzi o wymagania. Z drugiej strony – to właśnie zmniejszenie przewidywalności będzie przyczyniało się do rozwijania nowych umiejętności. Bez wyzwań nie ma rozwoju. Dlatego właśnie (dobrze zrobiony!) trening kształtowania ma ogromny potencjał i jednocześnie (źle zrobiony) może wyrządzić ogromną krzywdę.
Poczucie kontroli, podobnie jak przewidywalność, redukuje stres. Dlatego tak wiele psów w stresujących sytuacjach wybiera konfrontację. To wszystkie te pieski, które „muszą się przywitać z każdym”. Zazwyczaj podejście do obcego psa lub człowieka jest niczym innym, jak tylko próbą uzyskania kontroli nad tą sytuacją, co powinno dać nam do myślenia na temat poziomu stresu. Tutaj również dobrym pomysłem może okazać się nauka rezygnacji, dzięki której pies przekonuje się, że wcale nie musi „przybijać piątki” z każdym przechodniem i że to ogromna ulga.
Pozytywny wpływ zwiększonej kontroli występuje też wtedy, kiedy dajemy psu wybór (o ile ma umiejętności, żeby go dokonać) . Świetnym przykładem jest nauczenie psa sygnału odmowy w treningu medycznym – małymi krokami uczy się psa udziału w różnych procedurach, zostawiając mu furtkę wyjścia z sytuacji, gdyby ta go przerosła. Dzięki temu unikamy sytuacji, w której strategią psa stanie się agresja. Zapobiegamy też zrażeniu się psa do zabiegów trwających zbyt długo.
Wsparcie społeczne to temat na osobny materiał, wspomnę tylko, że poprzez wspólne wchodzenie z psem w różne (lekko!) stresujące sytuacje i wychodzenie z nich obronną ręką, budujemy w psie przekonanie, że może na nas polegać – że chociaż napotykamy różne przygody, to ramię w ramię możemy zakończyć je sukcesem. Dlatego nie warto trzymać psów pod kloszem! Warto natomiast pilnować, żeby w naszej obecności nie spotkało ich nic naprawdę złego. Po takich sytuacjach ogromnie trudno odbudować zaufanie.
Postrzeganie sytuacji może być inne dla każdego jej uczestnika. Trzeba o tym pamiętać i zawsze oglądać sytuację „oczami psa”!
Chciałabym tutaj obalić też pewien mit dotyczący zależności pomiędzy stresem i uczeniem się. Często mówi się o tym, że stres blokuje uczenie. W rzeczywistości (zbyt silny) stres uniemożliwia odtworzenie posiadanej wiedzy czy skorzystanie z wyuczonych umiejętności, ponieważ blokuje procesy korowe w mózgu. Jednocześnie w stresie bardzo silnie zapamiętujemy emocje, a więc np. uczymy się bać określonych sytuacji. W praktyce oznacza to, że kiedy my lub sytuacja wywrzemy na psa zbyt silną presję, nie będzie on w stanie „połączyć się z mózgiem” i wykonać nawet prostych poleceń, a jednocześnie już po jednorazowym doświadczeniu może trwale zakodować sobie lęk.
Kluczowe jest więc takie stopniowanie wyzwań, by pozwalały na przekraczanie kolejnych granic stosownie do możliwości psa (lub człowieka). Trzeba przy tym pamiętać o zasadzie kumulowania stresu i o tym, że w różnych kontekstach ta sama sytuacja może być łatwiejsza lub trudniejsza do udźwignięcia. Przypomnijcie sobie te sytuacje, w których jesteście niedospani, głodni i uciekł Wam autobus, a ktoś na ulicy zaczepia Was i pyta o drogę. Zupełnie neutralna (a nawet czasem sympatyczna) sytuacja może urosnąć do problemu, kiedy nasz system jest przeciążony.
Na koniec chciałabym wrócić do strategii radzenia sobie. Skąd wiadomo, że strategia jest skuteczna? Otóż stąd, że kiedy pies ją zrozumie i zastosuje samodzielnie, stopniowo przestaje z niej korzystać. To jest właśnie potęga poczucia kontroli nad sytuacją.
Kiedy pies wie, że istnieje wyjście z sytuacji, nie musi za każdym razem się o tym upewniać. Moja Reja na przykład nauczyła się w reakcji na nadmierną ekscytację łapać do pyska zabawki lub (na zewnątrz) patyki/szyszki. Od kiedy robi to bez podpowiedzi ode mnie, robi to również znacznie rzadziej – tylko wtedy, kiedy np. wokół niej zaczynają się ganiać inne psy. Drugim przykładem jest lęk przed odkurzaczem. Obydwa moje psy wiedzą, że jeśli coś w mieszkaniu im nie odpowiada, mogą schronić się do klatki, gdzie są nietykalne. Reja na początku bardzo bała się zarówno samojezdnego, jak i zwykłego odkurzacza. Po kilku odesłaniach do klatki, nauczyła się sama korzystać z kryjówki w tym konkretnym kontekście, a po kilku tygodniach przestała reagować na odkurzacz, nawet, kiedy jeździ tuż przy niej. Nie stosowałam przy tym żadnych innych technik odwrażliwiania czy przeciwwarunkowania. U ludzi działa to dokładnie tak samo.
Dociekliwych zapraszam do wysłuchania wykładu, w którym rozwijam temat (KLIK):

Przygotowując ten materiał korzystałam z następujących źródeł:
– Sapolsky R.M. (2012), Dlaczego zebry nie mają wrzodów? Psychofizjologia stresu., PWN.
– Heszen I., Sęk H. (2011), Zdrowie i stres w: Strelau J., Doliński D. (red.), Psychologia akademicka. Podręcznik, t. II, GWP.
Bardzo fajny wpis! Profesjonalny i zrozumiały dla maluczkich! Wydaje mi się, że moje suczydło nie przejawia specjalnego stresu w związku z kwarantanną (chociaż wskazówki ogólne co do stresu u psów są cenne), więc najwięcej wyciągnęłam dla siebie: „prawidłową reakcją jest nic nie robić” – o, jakżeż mnie to ucieszyło! Naprawdę?! Właśnie to stosuję xD. Ale, jak już Ci kiedyś wspominałam, Magda, czasem mi się wydaje, że jeśli nie zorganizujesz niczego z psami, to może już nigdy nie będę w stanie wyjść do ludzi, tylko z psem na puste podwórko…:-(
PolubieniePolubienie
Dziękuję za komentarz i informację zwrotną 🙂
Już myślę o organizowaniu, będę rozsyłać maile wkrótce!
PolubieniePolubienie
Ja walczę z psim lękiem…raz się udaje a raz nie…jakiś obcy człowiek przestraszył mi psa (mieszkamy blisko ulicy)autem bez tłumika który zrobił ogromny huk…teraz na swoim podwórku nie czuje się zbyt pewnie…Robię wszystko by odwrócić uwagę od tych „buczacych aut”
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawy i przydatny wpis nie tylko dla osób posiadających psy. Może kiedyś gdy będę miała możliwości posiadania takiego czworonożnego przyjaciela z przyjemnością skorzystam z twoich rad. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂 Również pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Odnośnie „zapominania jak się używa mózgu” czy jest jakieś połączenie tego zjawiska z potrzebą nauki generalizacji zachowań i komend? Pies znający np. komendę siad w zupełnie nowym otoczeniu, nieznanej, niezrozumiałej sytuacji może jej nie wykonać, bo jest zbyt zestresowany, a nie dlatego, że nie do końca rozumie, czego się od niego oczekuje, jak to nieraz niektórzy tłumaczą. Wtedy przepracowanie nauki takiej komendy staje się w rzeczywistości dziwnego rodzaju socjalizacją, a zwierzak może być naprawdę w dużym stresie…
PolubieniePolubienie
Myślę, że te tematy zawsze się przeplatają (nauka i stres), ale co do zasady nauka poleceń w nowym otoczeniu (generalizacja) nie musi wywoływać większego stresu, niż wtedy, kiedy uczymy danej czynności po raz pierwszy. Taka nauka zresztą idzie już szybciej, niż za pierwszym razem. Psy uczą się kontekstowo, więc to prawda, że ta sama czynność w nowym otoczeniu musi być psu na początku pokazana od nowa, żeby zrozumiał. Stres pojawia się wtedy, kiedy zaczniemy wywierać na psa od razu presję, celem wyegzekwowania komendy, której de facto nie zna w danych okolicznościach.
Socjalizacja to jeszcze inny temat – psy socjalizują się z innymi psami oraz przedstawicielami innych gatunków i socjalizacja jest z definicji nauką zasad społecznych, czyli komunikacji. Zapoznawanie psa z elementami otoczenia (samochody, tramwaje etc.) nie jest socjalizacją. Jeśli jednak takie elementy są wprowadzane zbyt szybko, to oczywiście może się zdarzyć, ze stres będzie za duży.
Podsumowując – każdą komendę trzeba wprowadzać w różnych warunkach, ale za każdym razem dbając o to, żeby były one dla psa znośne, trzymając się zasady stopniowego podnoszenia poprzeczki i dawania psu wsparcia 🙂
PolubieniePolubienie
Niesamowicie merytoryczne. Jaka szkoda,że dopiero trafiłam na ten blog. Ja z kolei zafundowałam swojej suni przeogromny stres przygarniając (z dnia na dzień) drugą sunię,którą ktoś wywiózł do lasu.Jesteśmy razem już półtora roku i ta przygarnięta przejęła kontrolę nad naszą pierwszą sunią Sarą. Obie są w typie pinczerka. Sarka była bardzo radosnym,mądrym pieskiem,Pippi sprawiła,że strasznie schudła i zaczęła kąsać sobie łapki. Nie ma póki co żadnych śladów (ran) po kąsaniu ale widzę,że to się nasila:( Stosowałam wszelkiego rodzaju preparaty z tryptofanem,spraye,dyfuzory ale nie widzę poprawy. Niby razem śpią,tulą się do siebie itp.ale Pippi kontroluje Sarkę i np.odpycha ją swoim ciałem. Czasami potrafi z nieznanych mi powodów,patrzeć się na nią z wyciągniętą szyją i ruszyć do ataku. Nie wiem już co robić….
PolubieniePolubienie
W przypadku dwóch psów w domu warto zadbać o to, żeby każdy miał swoją przestrzeń, w której może się schronić przed tym drugim, kiedy jest np zbyt natarczywy. Dzięki temu każdy z psów może np w spokoju zjeść posiłek w swoim tempie, składować zabawki i cenne rzeczy itp. To mogą być nawet posłania w odrębnych kątach pokoju, ważne, żeby nauczyć psy co jest czyje. U mnie świetnie sprawdzają się (otwarte) klatki, do których mogę też w razie czego odesłać na komendę psa, który zaczyna być uciążliwy dla drugiego (w moim wypadku zwykle jest to adoptowana suka). Dbam o to, żeby psy dostawały gryzaki, zabawki, uwagę itp po równo i żeby sobie niczego nie zabierały. Kiedy suka przyczaja się, żeby wsadzić psu łeb do miski, odsyłam ją na miejsce. Dodatkowo ćwiczę co jakiś czas sytuację, w której z jednym psem coś robię (np bawię się zabawką), a drugi leży i czeka (dostając za to dużo nagród). To uczy psy cierpliwości i czekania na swoją kolej bez rozpychania się. Ogólnie osobiście jestem za tym (choć wiem, że są różne szkoły), żeby wstawiać się za słabszym psem (ale sprawiedliwie, bez przesadnej troski). Kiedy taki psiak gnębiony przez drugiego poczuje, że ma wsparcie, bezpieczną przestrzeń i święty spokój, mocno się uspokaja. Zakładam, że jednak to my ustalamy zasady w domu i je egzekwujemy, a nie czekamy, aż psy „się ustawią”, bo to może prowadzić do wielomiesięcznego gnębienia jednego przez drugiego. Warto też zaprosić zoopsychologa, żeby zobaczył wprawnym okiem relacje między psami, bo oczywiście każda taka sytuacja jest nieco inna 🙂
PolubieniePolubienie