Przeczytałam ostatnio w psim internecie, że opiekunowie psów często są obwiniani, mimo, że tak naprawdę są ofiarami [własnego psa]. Wywołało to mój natychmiastowy sprzeciw, ale chwilę zajęło mi poukładanie sobie tego w głowie. Zacznę więc od wsadzenia kija w mrowisko: to nie jest wina Twojego psa, że żyje akurat z Tobą.
To nie jest też Twoja wina, że czasem nie jesteś w stanie czegoś udźwignąć, że nie jesteś specjalistą od wszystkiego, że nie każdy ekspert jest kompetentny i potrafi pomóc. To nie Twoja wina, że czasem najlepszą opcją dla psa jest… zmiana domu.
Choć relacja z psem jest asymetryczna (tak, to Ty dysponujesz wszystkimi istotnymi zasobami w życiu psa, kontrolujesz w pełni jego życie, z fizjologią włącznie), to wciąż jest relacją i obie strony są ważne. Ty też! Im bardziej jesteś zmęczonx, przytłoczonx, sfrustrowanx, tym gorzej będzie czuł i zachowywał się Twój pies, a Wasze wspólne życie może stopniowo zacząć przeradzać się w koszmar.
No dobra, oddzielmy więc obwinianie, zawstydzanie i inne „sympatyczne” pomysły internetu od realnej odpowiedzialności, którą mamy za istotę od nas zależną. Zatrzymajmy się przy tym, że zanim zaczniemy wymagać czegokolwiek od psa, wymagajmy od siebie. Realistycznie i z empatią!
Nierealistyczne oczekiwania wobec psa i siebie jako jego opiekuna to jakaś plaga „świadomej” części światka kynologicznego. Pies ma poradzić sobie z każdą sytuacją, a my mamy być zawsze gotowi do podawania mu na złotej tacy najdroższych gatunków mięs i wożenia go na zajęcia rozwojowe każdego dnia. Działania już nie odnoszą się do potrzeb psa i naszych, a do coraz to nowych trendów, podsycanych przez porównywarkę nazywaną mediami społecznościowymi.
W mediach dzieją się zaś dość ciekawe rzeczy, ale trendów „psiarskich” nie sposób wyliczyć, a zwłaszcza skomentować w pojedynczym wpisie. Będzie więc bardzo wybiórczo.
W materiałach o szkoleniu można odnieść wrażenie, że psy to dzikie bestie, które musimy poskromić. Kiedyś lansował tę wizję Zaklinacz Psów, teraz coraz więcej osób poleca dławik, kolczatkę czy obrożę elektryczną jako domyślne narzędzie pracy z psem.
Z psem, czyli z kim? W większości przypadków (to nie jest wpis o skrajnościach czy wyjątkowych sytuacjach!) ze zwierzęciem niezrozumianym, zagubionym, niezaspokojonym. Powtórzę raz jeszcze – opiekun psa nie rodzi się z wiedzą ani umiejętnościami. Mało tego, choćby ktoś miał dziesiątki psów w swoim życiu, zawsze może trafić na takiego, który stanie się wyzwaniem.
Lepiej zapobiegać, niż leczyć!
Warto zacząć od rachunku sumienia: czy jako opiekun robię wszystko, co mogę dla swojego psa? No właśnie – „co mogę?”: to pytanie to podstawa świadomego wyboru psa, z którym chcemy dzielić życie. Trzeba ocenić swoje możliwości, wiedzę, umiejętności, budżet, warunki mieszkaniowe.
Są psy, które są w stanie żyć w mieszkaniu bez problemu, choć mało który poradzi sobie w centrum miasta. Dla opiekuna to jednak wyzwanie: wychodzić na zewnątrz wiele razy dziennie, bez względu na pogodę czy stan zdrowia, uczyć psa mijania obcych ludzi itd. Ogród nie zastąpi spaceru, ale zwiększa komfort życia z psem i może ratować tyłek w sytuacjach losowych (jak choćby choroba nasza czy psa).
Pamiętam psie czasopisma sprzed trzydziestu lat, mam wrażenie, że wtedy było więcej szacunku dla odrębności gatunkowej psa. Jeśli ktoś był świadomym opiekunem, to starał zrozumieć się potrzeby psa jako gatunku, rasy, konkretnego egzemplarza. Każdy miłośnik psów chodził na długie spacery, bo w sumie po to miało się psa (nie piszę tu o żywych alarmach na polu kapusty, tylko o tych psach, które nazywamy „członkami rodziny”). Aha, nie było też telefonów z internetem, więc na spacerach obserwowało się psie zachowania i interakcje. Teraz trzeba promować „decompression walk„, bo od kiedy szkolenie stało się modne i widowiskowe, to w miejsce starych, narosły nowe mity, jak właśnie ten mówiący, że trening zastępuje spacer.
Kwitnie handel psimi zabawkami, które osobiście bardzo lubię, jednak znów – nie zastąpią one psu uwagi, czasu, zrozumienia, stawiania granic i wszystkiego tego, co buduje naszą relację z drugim żywym stworzeniem.
Czy dzisiaj jest gorzej, niż kiedyś? Nie sądzę. Mamy lepszy dostęp do wiedzy, która ciągle się rozwija. Mamy wiele możliwości uczestniczenia z psem w zajęciach pod okiem specjalistów, którzy pomagają nam poprawić komunikację. Mamy znacznie lepszą opiekę medyczną i dostęp do innych usług (np. rehabilitacyjnych). Mamy jednak też chaos, pomieszanie pojęć, sprzeczne kierunkowskazy. Może właśnie dlatego dziś, bardziej niż kiedykolwiek, warto ufać własnej empatii, wyczuciu, szukać ekspertów, którzy budzą nasze zachowanie i kierują się podobnymi wartościami.
Jest wiele osób które promują rzetelną wiedzę i pożyteczne umiejętności. Poniżej lista moich osobistych polecajek, chcę tylko zaznaczyć, że pojawiają się tu one całkiem samowolnie, a wszystko, co przeczytaliście powyżej jest wyłącznie moim wytworem ;). Jego podsumowanie mogłoby brzmieć: „przestańmy wreszcie tworzyć psom i sobie problemy, które potem trzeba z mozołem rozwiązywać”. Dajmy sobie czas, przestrzeń, zrozumienie, odpoczynek i aktywność na łonie przyrody, a jeśli zostanie nam jeszcze trochę zapału – wybór opcji dodatkowych jest w dzisiejszych czasach naprawdę bogaty :).
Dobra, lecimy z moim osobistym „top kilka” 😉
- Joanna Błońska, ekspertka od psów zdziczałych, która pięknie tłumaczy, jak można porozumieć się z pełnym poszanowaniem granic drugiej istoty.
- Magdalena Grabowska, która od lat wspaniale uczy ludzi, jak żyć harmonijnie pod jednym dachem z psami rodzinnymi.
- Paula Gumińska, która nie tylko jest znaną Królową Motywacji (zawsze wiedzącą, jak psa zachęcić zamiast zmuszać), ale też pokazuje, że sporty kynologiczne realizują głównie potrzeby ludzi; uczy więc jak zatroszczyć się o psa sportowego, żeby nadal mógł być szczęśliwym zwierzęciem i nieustannie przypomina, że wyniki sportowe nigdy nie powinny przesłaniać psiego dobrostanu.
- Stowarzyszenie Shiby w Potrzebie, które prowadzi resocjalizację i świadome adopcje psów najtrudniejszych, bo ras pierwotnych, które nie są skłonne do zaspokajania ludzkich wyobrażeń rodem z reklam ;).
- Agnieszka Wojtków, która z Kubą Wierzynkiewiczem uczy, jak rozumieć komunikację psów i dbać o ich potrzeby społeczne. Prowadzi też wspaniałe treningi dummy, z uwzględnieniem możliwości i emocji każdego uczestnika (na dwóch i na czterech łapach).
- Paulina Bieniek, która prężnie reprezentuje młode pokolenie trenerów i potrafi pięknie żyć z dużą grupą psów zaprzęgowych, pokazując psom i ich opiekunom, że socjalizacja to przede wszystkim spokój i harmonia, pod okiem człowieka, który dba o bezpieczeństwo wszystkich.
- wiele innych osób, które śmiało możecie polecać w komentarzach, bo powyższa lista jest krótka i niekompletna, a bazuje wyłącznie na moich „pierwszych skojarzeniach” 🙂